Tajemnica Pozytywki Rozdział IV
Cóż przepraszam, że taki czas nic nie wstawiałam. A więc proszę i koniecznie napiszcie co sądzicie o Alexandrze!
Tajemnica Pozytywki
Rozdział IV
Rodzeństwo Merigolg
Młody mężczyzna przyglądał się posiadłości, w której się wychował. Nie żywił z nią najlepszych wspomnień. Matka, nigdy się nim ani jego siostrą nie zajmowała. Nie zajmowała? To mało powiedziane! Pewnie nawet nie wiedziała jak wyglądają jej dzieci. Nienawidził matki. Z całego serca jej nie na widział. Bardziej zależało mu na pokojówka niż na matce. Ojciec? Nigdy go nie poznał. Nie żywił wobec niego żadnych uczuć. Ów mężczyzna nazywał się Alexander Merigolg. Miał włosy w kolorze czekolady i bystre zielone oczy, zazwyczaj skryte za nie równo ściętymi kosmykami. Ale nie tym razem. Teraz bójka czupryna była przylizana i zaczesana do tyłu. Alexander, choć był to ciepły dzień miał na sobie czarny płaszcz z wężowej skóry. Czarne spodnie i dopełniające ubiór czarne, eleganckie buty. Na jego twarzy widniał kpiący uśmieszek. Przy wrotach, które prowadziły do wnętrza dworu spotkał młodą dziewczynę. Ubraną w czarną suknie, również czarne rękawiczki do łokci, czarny sweterek narzucony na ramiona i czarne buty.
- Witaj droga siostro- rzekł do dziewczyny o tym samym wyglądzie co on.
- Witaj drogi bracie. Czas porozmawiać z naszą drogą matką- chłopak skinął głową i oboje weszli do posiadłości. Dwór ten można było porównać ze starym, ogromnym, gotyckim zamczyskiem.Wnętrze dworu spowodowało powrót smutnych wspomnień z dzieciństwa chłopaka. Wspomnienia.
Chłopiec o czarnych lokach siedział skulony w kącie swojego pokoju. Po twarzyczce chłopczyka płynęły słono-gorzkie łzy. Chciał nie znać swojej matki tak jak jego przyjaciel. Chciał móc są sobie wyobrażać tak jak on. Chciał dobrej mamy z miłym uśmiechem, takiej co by się z nim i Katrin bawiła i pomagała w nauce. Chciał takiej mamy, która by spędzała z nimi czas, takiej dla której byli by ważni. Chciał takiej mamy, która by ich kochała. Chłopiec zaszlochał. Ale nie mogli mieć takiej mamy. Mieli już mamę, tylko ona nie była taka. Była zła. Zawsze gdy ją widzieli miała grymas złości albo kpiący uśmiech. Nie bawiła się z nimi, nie spędzała czasu i nie pomagała w nauce. Nigdy nie byli dla niej ważni i nigdy ich nie kochała. Tylko dawała kary, a czasem także je wymierzała. No i sprawdzała postępy w nauce. Bali się matki. Chłopiec kochał matkę ale w jego wnętrzu powstawało całkiem nowe uczucie całkiem sprzeczne z miłością.
Następne wspomnienie.
Chłopak na oko miał 12 lat, siedział w swoim pokoju i rozmyślał. Zmienił się to było pewne. Nie był już przestraszonym sześciolatkiem, który bał się swej matki. Nie ten dobry chłopczyk znikną na zawsze. Jemu już nie zależało na matce. Postrzega ją bardziej jako pionek. Zielonooki zaśmiał się pod nosem. Uświadomił sobie, że jest podobny do matki. Przejął od niej niektóre zwyczaje na przykład kpiący uśmieszek, zwyczaj do manipulacji no i to, że martwił się wyłączne o siebie. Tamten dobry chłopczyk co kiedyś w nim był, martwił się także o siostrę. Teraz postrzegał ją wyłącznie jako pionek. A jego przyjaciele? Już nim nie był. Stał się jednym z pionków na jego szachownicy. Był bardzo użytecznym pionkiem. Alexander nie zamierzał go stracić.
Te wspomnienie wywołało u niego powiększenie uśmiechu. Tak nic się nie zmieniło w jego toku myślenia. Przybył tu by pozbyć się jednego ze swoich pionków, który nie był mu już potrzebny. A pomorze mu w tym inny pionek. Gdy rodzeństwo znalazło się w wnętrzu ogromnego pokoju. Katrin znajdowała się przed swym bratem. Natomiast on blokował jednemu ze swych pionków drogę ucieczki. Jego sarkastyczny uśmieszek, z każdą chwilą stawał się coraz większy.
- Matko- odezwała się Katrin- Pokaż się- w chwili kiedy to powiedziała, z znikąd pojawiła się ich matka. Kobieta miała zielone oczy i długie, brązowe włosy. Ubrana była w limonkową, obszerną suknie z krótkim rękawami, zakończonymi białymi falbanki. Na rękach kobiety znajdowały się również limonkowe rękawiczki, siegalące do łokci, na jej stopach limonkowe buty na wysokim obcasie. Przyglądała się swoim dzieciom, z nie odgadnionym wzrokiem. Wyraz twarzy... Nie, on nie istniał. Kobieta przybrała pokerową twarz. Jednak uważny obserwator mógł dojrzeć, że knocik ust kobiety unosił się w delikatnym, prawie nie zauważalnym uśmiechu.
- Jesteś nadwraz pewną siebie- warknęła Katrin. Matka rodzeństwa zaczęła się śmiać. Katrin otworzyła szeroko zaskoczony oczy. Natomiast jej brat zaragował zupełnie odwrotnie. Właściwie wcale nie zmienił wyrazu twarzy. Wyglądał jakby się tego spodziewał.
- Widzisz Katrin- odezwał się do tej pory milczący Alexander- jest coś, czego nie wiesz- dziewczyna odwróciła zaskoczoną twarz w kierunku brata.
- Czego nie wiem?-powtórzyła coraz bardziej zaskoczona .
- Tak, Katrin- powiedziała matka, słodkim niczym śpiew słowika głosem
- To ty nie wdzięczna dziewczyno pożegnasz się ze swym życiem- rzekła i zaczęła okrutnie się śmiać. Plan Alexandra zaczął wkraczać w życie. By się dopełnił brakowało jeszcze jednego wydarzenia. Bowiem to jego pionek a nie on miał mieć krem na rękach. Krew należącą do Katriny. Jego siostrą była użytecznym pionkiem ale na swoje nie szczęście nie mogła już w niczym mu się przydać. A matka była jeszcze przydatna. W tym momencie powinno objawić się jego poczucie winy. Ale istniał jeden, maleńki problem on nie posiadał czegoś takiego jak poczucie winy. Alexander nie posiadał również skrupułów a także serca. Był gotów na wszystko by osiągnąć swój cel. A pozbycie się tego pionka pomorze mu w jego osiągnięciu.
- Ty- warknęła siostra chłopaka- o wszystkim wiedziałeś. Nie, ty to zaplanowałeś!- chłopak przybrał zaskoczony wyraz twarzy. Wyglądał jakby zmieniał zdanie. Czyżby objawiła się w nim dawna, tak jasno płonąca miłość do siostry? Matka jednak w tym momencie rzuciła nożem przeszywając serce swej córki i tym samym na zawsze je zatrzymując. Nieodgadniony wyraz twarzy brata Katrin zmienił się....I w tym momencie Katrin osunęła się na podłogę i już nigdy z niej nie powstała.
Chłopiec o czarnych lokach siedział skulony w kącie swojego pokoju. Po twarzyczce chłopczyka płynęły słono-gorzkie łzy. Chciał nie znać swojej matki tak jak jego przyjaciel. Chciał móc są sobie wyobrażać tak jak on. Chciał dobrej mamy z miłym uśmiechem, takiej co by się z nim i Katrin bawiła i pomagała w nauce. Chciał takiej mamy, która by spędzała z nimi czas, takiej dla której byli by ważni. Chciał takiej mamy, która by ich kochała. Chłopiec zaszlochał. Ale nie mogli mieć takiej mamy. Mieli już mamę, tylko ona nie była taka. Była zła. Zawsze gdy ją widzieli miała grymas złości albo kpiący uśmiech. Nie bawiła się z nimi, nie spędzała czasu i nie pomagała w nauce. Nigdy nie byli dla niej ważni i nigdy ich nie kochała. Tylko dawała kary, a czasem także je wymierzała. No i sprawdzała postępy w nauce. Bali się matki. Chłopiec kochał matkę ale w jego wnętrzu powstawało całkiem nowe uczucie całkiem sprzeczne z miłością.
Następne wspomnienie.
Chłopak na oko miał 12 lat, siedział w swoim pokoju i rozmyślał. Zmienił się to było pewne. Nie był już przestraszonym sześciolatkiem, który bał się swej matki. Nie ten dobry chłopczyk znikną na zawsze. Jemu już nie zależało na matce. Postrzega ją bardziej jako pionek. Zielonooki zaśmiał się pod nosem. Uświadomił sobie, że jest podobny do matki. Przejął od niej niektóre zwyczaje na przykład kpiący uśmieszek, zwyczaj do manipulacji no i to, że martwił się wyłączne o siebie. Tamten dobry chłopczyk co kiedyś w nim był, martwił się także o siostrę. Teraz postrzegał ją wyłącznie jako pionek. A jego przyjaciele? Już nim nie był. Stał się jednym z pionków na jego szachownicy. Był bardzo użytecznym pionkiem. Alexander nie zamierzał go stracić.
Te wspomnienie wywołało u niego powiększenie uśmiechu. Tak nic się nie zmieniło w jego toku myślenia. Przybył tu by pozbyć się jednego ze swoich pionków, który nie był mu już potrzebny. A pomorze mu w tym inny pionek. Gdy rodzeństwo znalazło się w wnętrzu ogromnego pokoju. Katrin znajdowała się przed swym bratem. Natomiast on blokował jednemu ze swych pionków drogę ucieczki. Jego sarkastyczny uśmieszek, z każdą chwilą stawał się coraz większy.
- Matko- odezwała się Katrin- Pokaż się- w chwili kiedy to powiedziała, z znikąd pojawiła się ich matka. Kobieta miała zielone oczy i długie, brązowe włosy. Ubrana była w limonkową, obszerną suknie z krótkim rękawami, zakończonymi białymi falbanki. Na rękach kobiety znajdowały się również limonkowe rękawiczki, siegalące do łokci, na jej stopach limonkowe buty na wysokim obcasie. Przyglądała się swoim dzieciom, z nie odgadnionym wzrokiem. Wyraz twarzy... Nie, on nie istniał. Kobieta przybrała pokerową twarz. Jednak uważny obserwator mógł dojrzeć, że knocik ust kobiety unosił się w delikatnym, prawie nie zauważalnym uśmiechu.
- Jesteś nadwraz pewną siebie- warknęła Katrin. Matka rodzeństwa zaczęła się śmiać. Katrin otworzyła szeroko zaskoczony oczy. Natomiast jej brat zaragował zupełnie odwrotnie. Właściwie wcale nie zmienił wyrazu twarzy. Wyglądał jakby się tego spodziewał.
- Widzisz Katrin- odezwał się do tej pory milczący Alexander- jest coś, czego nie wiesz- dziewczyna odwróciła zaskoczoną twarz w kierunku brata.
- Czego nie wiem?-powtórzyła coraz bardziej zaskoczona .
- Tak, Katrin- powiedziała matka, słodkim niczym śpiew słowika głosem
- To ty nie wdzięczna dziewczyno pożegnasz się ze swym życiem- rzekła i zaczęła okrutnie się śmiać. Plan Alexandra zaczął wkraczać w życie. By się dopełnił brakowało jeszcze jednego wydarzenia. Bowiem to jego pionek a nie on miał mieć krem na rękach. Krew należącą do Katriny. Jego siostrą była użytecznym pionkiem ale na swoje nie szczęście nie mogła już w niczym mu się przydać. A matka była jeszcze przydatna. W tym momencie powinno objawić się jego poczucie winy. Ale istniał jeden, maleńki problem on nie posiadał czegoś takiego jak poczucie winy. Alexander nie posiadał również skrupułów a także serca. Był gotów na wszystko by osiągnąć swój cel. A pozbycie się tego pionka pomorze mu w jego osiągnięciu.
- Ty- warknęła siostra chłopaka- o wszystkim wiedziałeś. Nie, ty to zaplanowałeś!- chłopak przybrał zaskoczony wyraz twarzy. Wyglądał jakby zmieniał zdanie. Czyżby objawiła się w nim dawna, tak jasno płonąca miłość do siostry? Matka jednak w tym momencie rzuciła nożem przeszywając serce swej córki i tym samym na zawsze je zatrzymując. Nieodgadniony wyraz twarzy brata Katrin zmienił się....I w tym momencie Katrin osunęła się na podłogę i już nigdy z niej nie powstała.
Komentarze
Prześlij komentarz