Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Miasto Cieni

Obraz
A oto opowiadanie, które przyszło mi do głowy. Zobaczę czy będzie kontynuacja. W każdym razie miłej lektury!                           Miasto Cieni Wokół mnie rozciągają się egipskie ciemności. Wiem to, mimo iż me oczy pozostają zamknięte. Otwieram je i rozglądam się, mimo że widziałam już ten widok setki razy. Próbuje zobaczyć coś przez ogarniającą mnie ciemność. W sumie to nie wiem po co to robię. I tak nic nie zobaczę. Powoli wypuszczam powietrze, które w tamtym momencie znajduje się w mych płucach. Byłam prawie doskonałym cieniem. Prawie. Me czarne włosy, sięgające do bioder idealnie wtapiały się w tę ciemność. A me ubranie? Na sobie miałam nie zmienny struj białą koszule z podwiniętymi do łokci rękawami, a na nogach równie czarne jak me włosy getry i takie same trampki. Na mej szyi widniał srebrny medalion zegarkiem w środku. Jedyną rzeczą wyróżniającą się były me lodowe oczy. Po chwili egipskie ciemności zaczęły ustępować światłu by po pół minucie całkowicie zniknąć.

Tajemnica Pozytywki Rozdział IV

Cóż przepraszam, że taki czas nic nie wstawiałam. A więc proszę i koniecznie napiszcie co sądzicie o Alexandrze!                                     Tajemnica Pozytywki                                              Rozdział IV                                                             Rodzeństwo Merigolg Młody mężczyzna przyglądał się posiadłości, w której się wychował. Nie żywił z nią najlepszych wspomnień. Matka, nigdy się nim ani jego siostrą nie zajmowała. Nie zajmowała? To mało powiedziane! Pewnie nawet nie wiedziała jak wyglądają jej dzieci. Nienawidził matki. Z całego serca jej nie na widział.  Bardziej zależało mu na pokojówka niż na matce. Ojciec? Nigdy go nie poznał. Nie żywił wobec niego żadnych uczuć. Ów mężczyzna nazywał się Alexander Merigolg. Miał włosy w kolorze czekolady i bystre zielone oczy, zazwyczaj skryte za nie równo ściętymi kosmykami. Ale nie tym razem. Teraz bójka czupryna była przylizana i zaczesana do tyłu. Alexander, choć był to ci