Miasto Cieni
A oto opowiadanie, które przyszło mi do głowy. Zobaczę czy będzie kontynuacja. W każdym razie miłej lektury! Miasto Cieni Wokół mnie rozciągają się egipskie ciemności. Wiem to, mimo iż me oczy pozostają zamknięte. Otwieram je i rozglądam się, mimo że widziałam już ten widok setki razy. Próbuje zobaczyć coś przez ogarniającą mnie ciemność. W sumie to nie wiem po co to robię. I tak nic nie zobaczę. Powoli wypuszczam powietrze, które w tamtym momencie znajduje się w mych płucach. Byłam prawie doskonałym cieniem. Prawie. Me czarne włosy, sięgające do bioder idealnie wtapiały się w tę ciemność. A me ubranie? Na sobie miałam nie zmienny struj białą koszule z podwiniętymi do łokci rękawami, a na nogach równie czarne jak me włosy getry i takie same trampki. Na mej szyi widniał srebrny medalion zegarkiem w środku. Jedyną rzeczą wyróżniającą się były me lodowe oczy. Po chwili egipskie ciemności zaczęły ustępować światłu by po pół minucie całkowicie zniknąć.